wtorek, 16 kwietnia 2013

PROLOG

Muzyka --> http://www.youtube.com/watch?v=Ra-Om7UMSJc&feature=youtube_gdata_player                                                  
PROLOG

Miłość. Chęć dobra, szczęścia ukochanej osoby. Pragnienie zapewnienia jej wszystkiego, co najlepsze.
Mówią „jeśli kocha, to wróci”. Ale czy wróci nawet wtedy, gdy wszelkie wspomnienia zostaną wykradzione z jej umysłu? Czy jest możliwe, by pamiętano sercem? Czy można zacząć coś od początku, gdy kawałek życia został zabrany ukochanej osobie? Gdy ona jest kimś innym? Gdy ktoś nowy pojawił się w jej życiu?
To właśnie usiłował pojąć Damon Salvatore, który siedział w rezydencji z szklanką whiskey. Czuł, że to wszystko było zbyt piękne, szczęśliwe. Zakochał się. Dla Niej mógł zrobić wszystko. Pragnął nawet wyjawić Jej swój największy sekret. Niewiele brakowało, a w końcu wyznałby, kim naprawdę jest. Sprawy jednak nabrały tragicznego obrotu, przez wypadek i całą aferę z Jej przeznaczeniem. Starsi zrobili to celowo. Sprawili, by go zapomniała. I w tym wszystkim maczał palce Gustavo, który zbliżał się do Niej coraz bardziej. Damon stracił wszelaką nadzieję, na odzyskanie ukochanej. Próbował wszystkich, możliwych sposobów, by przypomnieć Jej, jak wielkim uczuciem się darzyli. Nic nie przyniosło skutków.
Pierwszy raz, od wieków, tak bardzo mu na kimś zależało. I gdy w końcu mógł być szczęśliwy, wszystko legło w gruzach. Nigdy nie czuł się równie przybity, co teraz. Nie potrafił tak żyć. Musiał dać jej wolną rękę… Musiał odejść.
Wysączył do końca trunek, po czym rzucił szklanką w ścianę, rozładowując przy tym negatywne emocje. Z hukiem rozbiła się na tysiące, drobnych kawałeczków.
Salvatore podniósł się z kanapy. Westchnął ciężko. Decyzja, którą podjął to najgorsze, co mógł zrobić. Bolało go to, że jest taki bezradny.
Przewiesił przez ramię torbę podróżną. Po raz ostatni spojrzał w kominek, gdzie żywiołowo tańcowały płomyki ognia, po czym skierował się w stronę wyjścia.
Włożył rzeczy do auta i gdy sam chciał do niego wsiąść, odjechać i już nigdy nie wrócić, coś go zatrzymało. Pragnął po raz ostatni się z Nią zobaczyć. Opuszczenie miasteczka bez pożegnania z Nią było niemożliwością. Ostatnie, co chciał uczynić, to spojrzeć w Jej oczy…
Pędem pognał w mroku nocy do domu, w którym mieszkała Ona. Z pewnością nacisnął dzwonek, którego dźwięk rozległ się w posiadłości. Wszystko w nim krzyczało, żeby został w Mystic Falls, lecz już zadecydował. Obiecał sobie, że tylko powie Jej kilka słów i odejdzie…
Po chwili w progu ukazała się smukła postać brunetki, ubranej w czerwony, jedwabny sweterek z dekoltem i czarne jeansy. Na nogach widniały bialutkie kapcie, co dawało uroczy efekt. Czekoladowe oczy pochłonęły mężczyznę do tego stopnia, że nie mógł się od nich oderwać.
Dziewczyna spostrzegła, że coś jest nie tak. Wzrok chłopaka był zrozpaczony, ale i zdeterminowany. Uniosła jedną brew. Nie wiedziała, czemu, lecz jej serce przyspieszyło bicie. Czyżby spodziewała się najgorszego?
-Damon? Co ty tu…- zaczęła. Jej ton wyrażał niepokój.
-Wyjeżdżam, Eleno.- wyszeptał nie odrywając od niej wzroku.- Nie pamiętasz mnie, odrzucasz… Próbowałem już chyba wszystkiego, by przypomnieć ci, co dla siebie znaczyliśmy…- dodał drżącym głosem.- Wybacz mi, ale muszę to zrobić.
Nim zdążyła się zorientować, jego wargi przyległy do jej, muskając je delikatnie. Brunet pogłębił pocałunek, a ona nie odrzucała go. Gdy ich języki tańczyły razem wspólny taniec, jej serce zaczęło łomotać, niczym dzwon. Nogi stały się jak z waty, a wszystko dookoła na moment przestało istnieć. Zupełnie, jakby byli dla siebie stworzeni…
Wtem nawiedziło ją dziwne odczucie, jakby coś wnikało, bądź też rozrywało jej serce. Ogień. Ból- przyjemny ból. Taki ból, który napędzał ją do dalszego egzystowania. Taki ból, który pozwolił przypomnieć…
Damon natomiast karmił się tą chwilą, niczym złaknione zwierzę, któremu ciągle doskwierał niedostatek. Starał się przelać w ten pocałunek wszystkie uczucia, jakie darzył do Eleny. Teraz mógł to zrobić. Nie miał nic do stracenia. Zbyt bardzo jej pragnął. Tęsknota zabijała go od środka. Sama myśl, że nigdy więcej jej nie ujrzy stała się nożem wbitym w plecy.
Zorientował się, że połówka serca (naszyjnik) z inicjałem Eleny zaczęła go parzyć, wbijając się w jego skórę. Zupełnie, jakby ktoś wypalał mu ogniem dziurę w klatce piersiowej. Ból nie był jednak nieznośny, wręcz przeciwnie, sprawiał mu przyjemność.
Oderwał się od niej, spoglądając w czekoladowe oczy, do których napłynęły łezki. Dziwne parzenie ustało.
Usta brunetki przez pocałunek stały się nabrzmiałe. Na jej policzkach dostrzegł dwa, urocze rumieńce. Pogładził ją po jednym z nich, po czym zacisnął zęby i przymknął na moment oczy, by nie dostrzegła w nich łez.
-Żegnaj, Eleno. Nie będę się już narzucał.- rzekł załamanym, ale i hardym tonem.
Zawrócił na pięcie. Zaczął oddalać się od domu Gilbertówny. Podświadomość kazała mu zawrócić i ponownie wpić się w jej usta, lecz blokada w jego umyśle na to nie pozwalała. Musiał dać sobie radę, pogodzić się z tym… Kiedyś. Ważniejsze jest szczęście Eleny, aniżeli jego. Ona i tak nie odzyska wspomnień. Starsi w życiu by jej ich nie zwrócili…
Przyspieszył krok. Wolał mieć to już za sobą. Usilnie powstrzymywał się przed wróceniem do ukochanej, co nie było proste. Walczył ze sobą. Nie potrafił nawet pohamować łez, które zaczęły spływać po jego policzkach, niczym strumyki.
-Damon!- usłyszał głos za sobą.
Zaskoczyło go to.
Jak na hasło, momentalnie zatrzymał się i odwrócił za siebie. Zdziwił się, gdy zobaczył biegnącą w jego stronę płaczącą Elenę. Przez moment myślał, że to umysł płata mu figle i ma przewidzenia. Zrozumiał jednak, że to się dzieje naprawdę. Ledwie dowierzał w to, co widzi.
W końcu, gdy dystans między nimi stał się mniejszy, zwolniła bieg i chwyciła się za włosy próbując się uspokoić. Na chwilkę przymknęła powieki, aby zaraz potem je otworzyć i spojrzeć z czułością, zrozumieniem, ale i determinacją oraz nieopisanym smutkiem w oczy mężczyzny.
-Damon- wychlipała.- Mój Damon…
~*~
Historia tego naszyjnika nie rozpoczęła się wiele lat wstecz, co prawda ma ona może z kilka miesięcy. Jednakże jej skomplikowanie i zagmatwanie jest imponujące.
A więc…
Pewnego dnia, niezwykły Chłopak podarował Dziewczynie naszyjnik, w kształcie połówki serca, z inicjałem jego imienia. Ona, przez zupełny przypadek, kupiła mu taki sam wisiorek, lecz z inicjałem pochodzącym od jej imienia. Zawiesili je na szyje, przez co breloczki położone opadały na miejsce w pobliżu serca.
Dziewczyna miała wypadek w dniu osiemnastych urodzin, co oczywiście zostało już lata wstecz uzgodnione przez Starszych. Jej duch znalazł się po drugiej stronie, gdzie ich spotkała. Tak musiało się stać, przez wzgląd na przeznaczenie.
Starsi nie przewidzieli jednak, że Dziewczyna będzie stawiać opór. Nie wiedzieli, co jest tego przyczyną. Jak się okazało, to przez Chłopaka, który nosił miano „demona”, albo powszechniej „wampira”, o czym Dziewczyna nie miała pojęcia. Nie zdążyła się tego dowiedzieć od Niego…
Starszyzna zlękła się nie na żarty. Dziewczyna musiała zostać Anielską Łowczyni. Nie miała prawa być z demonem, którego powinna zabić.
Przestraszeni wyjęli z jej umysłu wspomnienia, które przelali do Jej naszyjnika, po czym zerwano z jej szyi. Podarowano go Anielskiemu Łowcy, przyszłemu powiernikowi oraz trenerowi Dziewczyny. Powierzono mu zadbanie o to, by Jej wspomnienia znalazły się w bezpiecznym i niedostępnym miejscu.
Anielski Łowca wszedł do (ponurego i niezbyt przyjemnego, wiecznie pochmurnego) Ogrodu Prawdy, gdzie rosły olbrzymie, potężne drzewa. Każdy z Anielskich Łowców otrzymywał takową roślinę, doprawdy nietypową, gdyż jej owocami stały się martwe serca zabitych demonów. Nikt nie miał wstępu do Ogrodu Prawdy, z wyjątkiem Starszyzny, Strażników i jego, jako jedynego Anielskiego Łowcę.
Podszedł do drzewa Tej Dziewczyny, zawieszając na jednej z gałązek wisiorek. Odwrócił się na pięcie i odszedł.
Nie zdążył ujrzeć najważniejszego- naszyjnik wrósł się w gałązkę, na której czubku wykiełkował pąk wypuszczający mały listek. Z talizmanu zaczęło emanować potężne światło rozjaśniające cały Ogród Prawdy. Martwe serca demonów na moment zabiły, lecz gdy tylko blask zniknął, im po raz kolejny odebrano życie.
Anielski Łowca nie zdawał sobie sprawy, jaki błąd popełnił i jakie może to przynieść skutki w przyszłości.
~*~
Witajcie kochani na moim nowym blogu! :-) Prolog dodaję z komórki, iż mam drobne problemy z Internetem ;-)
Wiem, że pewnie nie rozumiecie jeszcze, kto to "Starsi" i co takiego wydarzyło się, że Elena nie pamiętała Damona, lecz wszystkiego będziecie się dowiadywać :-)
Radziłabym zajrzeć do „Bohaterów", gdzie opisane są występujące postacie. Znajduje się tam też kilka istotnych szczegółów, a mianowicie: a) Miranda i Grayson żyją b) Zamiast Jeremy'ego jest malutka siostrzyczka Nina c) Nie ma Katherine, więc Elena nie jest sobowtórem e) Elena ma przeznaczenie, o którym dowiecie się w późniejszych nn. Blog nie jest typowym opowiadaniem o TVD. I co o tym sądzicie? :D
Pozdrawiam, do NN:*